Umrzeć – tego nie robi się kotu
Umrzeć – tego nie robi się kotu
Nasze społeczeństwo starzeje się coraz szybciej. Rodzi to wiele problemów, z którymi lepiej lub gorzej staramy się sobie poradzić. I nie chodzi tu tylko o coraz mniej wydolny system opieki społecznej czy ochrony zdrowia. Poważnym problemem stają się trudności w zapewnieniu seniorom właściwej opieki.
Samotnych starszych osób jest bardzo wiele. Nie zawsze są całkowicie pozbawione pomocy, jednak samotne pozostają. Radzą sobie różnie. Jednym ze sprawdzonych sposobów na samotność jest wzięcie do domu zwierzaka; dlatego tak wiele starszych osób ma w domu koty albo gdy zdrowie im jeszcze na to pozwala, wyprowadza na spacery najlepszego przyjaciela, na ogół jakiegoś pokracznego, ale za to z całego serca ukochanego kundelka.
Kot i jego człowiek
Nie wszyscy ludzie lubią koty. Nadal dobrze się mają stereotypy: „Koty są wredne”, „Koty przyzwyczajają się tylko do miejsca”. Faktycznie nie jest łatwo zaakceptować i zrozumieć tych pazurzastych, puchatych indywidualistów. Jeżeli jednak komuś się to uda, odnajdzie miłość i przywiązanie, jakiego pewnie się nie spodziewał. Bo koty przywiązują się do ludzi. Przytulają się do właściciela, śpią na jego ubraniach (ach, ta sierść…), mruczą, liżą po twarzy (tak, nie tylko psy to robią), a nawet całują (delikatne podgryzanie palców i dłoni człowieka to właśnie kocie pocałunki). W „kocim języku” jest wiele odmian mruczenia, a dla ukochanego pana czy pani zwierzę rezerwuje specjalną odmianę gruchających dźwięków.
Kot i śmierć
Kochamy naszych czworonożnych przyjaciół. Niestety, psy i koty żyją krócej od nas. Mija piętnaście czy dwadzieścia lat (już nie mówiąc o chomikach, które opuszczają nas najpóźniej po trzech latach – to jest dopiero drastyczne) i nadchodzi smutne pożegnanie. Na ogół w bezosobowym, zimnym gabinecie weterynarza, który naszemu schorowanemu przyjacielowi udziela łaski bezbolesnego odejścia z tego świata.
Czasem jest jednak inaczej i to nie kot porzuca swojego człowieka, by przejść po Tęczowym Moście. To schorowany opiekun kota umiera albo zostaje zabrany do szpitala czy domu opieki, a kot zostaje sam. Opuszczony, przerażony i całkowicie nierozumiejący sytuacji, która go spotkała. Czeka na powrót swojego człowieka, ale ten się nie pojawia.
Wielu twórców ma lub miało swoje ukochane koty. Należy do ich grona Wisława Szymborska, której wiersz „Kot w pustym mieszkaniu” tak doskonale oddaje kocią naturę. I cierpienie zwierzaka, którego świat się właśnie zawalił. „Umrzeć – tego nie robi się kotu…”.
Właściciel odszedł, pozostał kot. I co dalej?
Niestety, bardzo często nie kończy się to dobrze dla kota. Okazuje się, że jest równie zbędny jak stare, zniszczone meble, do których skądinąd był bardzo przywiązany. Meble wywiezie z mieszkania specjalnie wynajęta firma. Zostaną puste ściany. A kot? Jeśli będzie miał szczęście, nowy właściciel lokum odstawi go do schroniska.
To wcale nie jest szczęście, mówicie? Fakt. Zwłaszcza jeśli kot jest stary, wiele dobrego go w schronisku nie czeka. Ale alternatywa jest jeszcze gorsza. Ludzie, którzy odziedziczyli mieszkanie „po babci” (której często nawet dobrze nie znali), nie mają czasu ani ochoty na organizowanie kotu nowego życia. Wyposażeni w hasło „Kot sobie poradzi” po prostu otwierają drzwi i wyrzucają pieszczocha na ulicę. Marny go spotka tam los (źli ludzie, brutalne psy, rozpędzone samochody…), o ile nie spotka na swej drodze dobrego człowieka.
Co zrobić z kotem po odejściu seniora?
Nie jest łatwo od ręki znaleźć dom dla kota, zwłaszcza niezbyt młodego. To jednak nie zwalnia nas z odpowiedzialności. Kot nie jest meblem. Wyrzucenie go to zwyczajne łamanie prawa – dziś mamy już „Ustawę o ochronie zwierząt, która nakazuje traktowanie zwierzęcia jako istoty czującej i zdolnej do odczuwania cierpienia fizycznego i psychicznego. Stwierdzenie, że „Zwierzę nie jest rzeczą” (a tak traktowało naszych braci mniejszych dotychczasowe prawo) miało naprawdę rewolucyjny charakter, o czym świadczyły chociażby liczne protesty przeciwko nowej ustawie.
Tak więc mamy problem – pozbyć się nie wolno, schronisko to żadna opcja, wziąć do domu nie możemy (czytaj: nie chcemy). Cóż zatem robić? Pozostaje adopcja. Kotu trzeba znaleźć nowy dom.
Jak znaleźć nowy dom dla starego kota?
Dziś, w świecie mediów społecznościowych, jest to łatwiejsze niż kiedykolwiek, więc nie trzeba się poddawać. Kot na pewno ma jakieś walory, trzeba je tylko umiejętnie podkreślić. A poza tym, który kot, zadbany i uczesany, nie jest piękny? To są naprawdę wyjątkowe zwierzaki.
Jest wiele grup, na przykład na Facebooku, zajmujących się adopcją kotów. Zajmują się tym także różne fundacje. Można także popytać wśród znajomych, dać ogłoszenie w lokalnej prasie czy miejscowej przychodni weterynaryjnej. Jest wielu ludzi o dobrych sercach, którym będzie żal naszego sieroty i przygarną go. Musimy się tylko trochę postarać.
Byłoby oczywiście o wiele łatwiej, gdybyśmy wcześniej przygotowali się na taką sytuację. Przecież wiek i stan zdrowia naszego seniora nie był tajemnicą. A jeśli znaleźlibyśmy wcześniej dla kota nowego opiekuna, miałby on szansę poznać zwierzę i się z nim zaprzyjaźnić. Zdecydowanie ułatwiłoby to potem całą sprawę i dla kota, i dla ludzi.